Urodziła się w wielodzietnej, rodzinie górniczej w Średniej Suchej (obecnie Republika Czeska) i tu mieszkała całe życie. Wcześnie straciła matkę i od dzieciństwa pomagała w gospodarstwie oraz opiekowała się młodszym rodzeństwem. Wyróżniała się zdolnościami w klasie, ale skończyła tylko szkołę podstawową i pół roczny kurs gotowania. Zawsze lubiła gotować. W wieku 20 lat wyszła za mąż za górnika, Józefa Kołdera, a w roku następnym urodziła swoją jedyną córkę. Zaczęła udzielać się społecznie w polskich organizacjach, pisała sztuki, które wystawiały amatorskie zespoły. Pieniądze z przedstawień przeznaczano na budowę przedszkola.
Sztuki miały wielkie powodzenie, pisanie zaś przychodziło jej z łatwością, do końca pisała wierszyki na rodzinne okazje. Jej bardzo szerokie zainteresowania i aktywność przejawiała na wielu płaszczyznach, a gotowanie „po weselach” nie było jedynym zajęciem, pracowała też jako kucharka na koloniach. Z rodzinnych wspomnień wyłania się kobieta obdarzona silnym charakterem, zdolnościami organizacyjnymi, umiejąca zarządzać.
W okresie wojny rodzina nie podpisała volkslisty czyli niemieckiej listy narodowościowej i borykała się z wieloma trudnościami. Po wojnie to była bieda o kucharki i o wiadomości kulinarne. Nie zostało nic. No i ja zaczęłam gotować już na fest. Często gotowała nawet 12 tygodni bez dnia wolnego, ale najważniejsze jednak były dla niej kursy gotowania, które prowadziła do końca. Przeprowadziła ich ponad 60, wszystkie zakończone wystawami. Kobiety, z którymi pracowała chciały mieć przepisy. Uzyskała pozwolenie i wydała ich zbiór własnym nakładem. Książkę , odbito w hucie w Trzyńcu książkę w 1956 r. Niewielki nakład bardzo szybko się rozszedł i zapotrzebowanie na nowe wydanie było ogromne.
Książka zawierała 1101 przepisów, ułożonych w takie grupy, jak: zupy, sosy, mięsa, desery, ciasta, napoje itd. Celem autorki było nie tylko spisanie regionalnych receptur, ale również to, że przecież ciągle ubywa u nas tych Polaków, żeby też coś zostało, że tu na tym Śląsku Cieszyńskim coś Polacy robili.. Postanowiła wydać książkę na nowo. Walka o nią, trwała ponad 7 lat. Mogła ją wydać tylko przez Polski Związek Kulturalno-Oświatowy, a tam nie było przychylnej atmosfery, mimo że Kuchnia była na pierwszym miejscu zamówień z kół terenowych. Sekretarz Zarządu Głównego mówił że: Jeśli chodzi o wydanie książki kucharskiej, to osobiście wydaje mi się, że Związek ma dużo ważniejszych rzeczy do załatwienia, niż wydawanie książek kucharskich. Niemniej wydawało mi się, że trzeba i tę sprawę dla naszych kobiet uwzględnić. Dlatego zaczęliśmy się w ogóle tym interesować. Jest popularna ta książka, bo inaczej nasze kobiety nie włączyły by się do akcji i nie spowodowały by , że ZG PZKO zaczął w ogóle tym się interesować. Sprawa ciągnęła się latami, autorka wszędzie natrafiała na „szklany sufit”, wszyscy obiecywali, ale to się zgubił rękopis, a to nie było papieru czy mocy przerobowej w wydawnictwie. W końcu okazało się, że trzeba tekst przerobić, całkowicie zmienić układ, uzupełnić o zdjęcia. Zrobiła dwukrotnie, własnym sumptem wystawy, ale nie przysłali fotografa, w książce nie ma więc zdjęć. Autorka wspominała: Teraz są już ludzie co pomarli, a chcieli tę książkę. Ludzie już nie wierzą. Pamiętano jednak, że Pani Kołder tu przychodziła, monitowała, czasami ze łzami w oczach, to jest przerażające, że dotąd jej nie wydano. Przerzucano się odpowiedzialnością, piętrzyły się utrudnienia.
Kuchnia śląska w pięknej, płóciennej oprawie ukazała się po raz pierwszy w 1972 r. Nakład był wysoki, 35 tys egzemplarzy, a później w jeszcze 1975 r. dodrukowano . Wydał ją ostrawski Profil, a połowa nakładu znalazła się w Polsce. Dlatego we wstępie Jan Korzenny napisał, że: ze względu na specyfikę, dostosowano słownictwo do potrzeb odbiorcy spoza Śląska Cieszyńskiego. Jej popularność, była przyczyną kolejnego wydania, które ukazało się już po śmierci autorki, w roku 1978. I tym razem wielotysięczny nakład rozszedł się szybko, znowu trzeba było dodrukować. Napisano, że: opracowanie ma na celu udostępnienie przepisów wprawdzie znanych potraw, jednakże tu podanych w myśl tradycji regionu. Ponadto zapoznaje ze specyficznymi sposobami przyrządzania potraw znanych tylko na tym terenie. Autorką jest śląska gospodyni, mieszkająca od urodzenia w Cieszyńskiem, będąca od lat kucharką wesel śląskich, różnych uroczystości, znająca bardzo dobrze sprawy kulinarne tego terenu. Książka z pewnością oddawała specyfikę kuchni Śląska Cieszyńskiego.
Zdolności kulinarne autorki były znane od Bogumina po Jabłonków, a po wydaniu Kuchni jej sława przekroczyła granicę Śląska i Czechosłowacji. Jej pogrzeb w 1974 r. był wielką manifestacją, ilość uczestników zaskoczyła nawet księży. Spoczęła obok męża, w rodzinnym grobie, na cmentarzu ewangelickim w Średniej Suchej. Kościelny pogrzeb spowodował, że nie było na nim oficjalnych przemówień przedstawicieli organizacji, w których tak aktywnie działała. Jej wkład w rozwój kultury „małej ojczyzny” jest ogromny, spisała regionalne przepisy, upowszechniła cieszyńską kuchnię. Obecnie zaś nawyki kulinarne stają się jednym z elementów identyfikacji regionalnej, świadczą o niepowtarzalnej kulturze. Przepisy nie zostały zapomniane, nadal piecze się kołocze i poleśniki.