Nazwa Kalisz kojarzy się ludziom z najstarszym polskim miastem. Drogomyślanom jednak mówi ona coś więcej. Nazwiskiem barona Fryderyka Kalisza nazwano plac kościelny, na którym stoją budynki parafialne i sam budynek kościoła.
Szlachecka rodzina Kaliszów pochodząca z Węgier zakupiła między innymi teren wioski Drogomyśl w roku1737. Ludzie mieszkający na jej terenie byli ubodzy – chłopi pańszczyźniani i trochę wolnych chłopów. Nie stać ich było na założenie zboru, budowę kościoła, utrzymanie pastora. Baron Fryderyk Kalisz sam więc na swoje barki przejął finanse, sprawy organizacyjne i dalsze egzystowanie parafii.
Dzięki Patentowi Tolerancyjnemu wydanemu przez władze austriackie powstanie zboru ewangelickiego stało się możliwe. Czwartego czerwca 1787 roku władze austriackie zezwoliły wybudować dom modlitwy, szkołę i założyć cmentarz. Trzeba było jednak zachować następujące warunki: 1) dom modlitwy ma być wybudowany z niepalnego materiału, bez dzwonów i wieży i bez publicznego wejścia od strony ulicy, 2) ewangelickim duszpasterzom wolno będzie odwiedzać chorych i udzielać sakramentów, jednak nikt nie śmie przeszkadzać, aby katolickich duchownych wołano do niekatolickich chorych, którzy by tego żądali. Listem fundacyjnym Fryderyk Kalisz darował grunt pod budowę kościoła, szkoły, domu parafialnego i założenie cmentarza. Sam finansował wszystkie przedsięwzięcia. Zobowiązał się utrzymywać pastora. Kamień węgielny pod budowę domu modlitwy położono 25 maja 1788 r. W czasie trwania budowy udało się wyprosić (a nie było to łatwe) u samego cesarza zgodę na postawienie wieży i zawieszenie jednego dzwonu. Gdy kazano zdjąć krzyż z wieży (jej wysokość była większa niż zezwolono) baron Kalisz ponownie pojechał do Wiednia i wyprosił u cesarza uchylenie nakazu i zgodę na powieszenie drugiego jeszcze dzwonu. Po dziewięciu latach budowy 15 października 1797 roku dokonano poświecenia kościoła.
Przez kolejne dziesięciolecia powstawały kolejne zabudowania parafialne, rozrastał się zbór, swą pracę duszpasterską prowadzili kolejni pastorzy. W 1888 roku zbór przygotowywał się do obchodów setnej rocznicy kościoła, która miała się odbyć 25 maja. Niestety zaledwie sześć dni wcześniej o 13oo w południe w stojącym nieopodal pałacyku wybuchł pożar. Ogień przeniósł się na kościół kryty drewnianym gontem. Spalił się dach, wieża, stopiły się dzwony, zostały zgliszcza. Cudem ocalała plebania. Kościół odbudowano dość szybko i już późną jesienią można w nim było odprawiać nabożeństwa. Było to możliwe dzięki pomocy finansowej innych zborów na Śląsku, Bratniej Pomocy im. G. Adolfa i Komorze Cieszyńskiej.
Niestety niedługo kwitło życie zboru. W czasie pierwszej wojny światowej z kościoła zabrano piszczałki metalowe i dzwony z wieży. Po jej zakończeniu czyniono starania, aby znów wystrój kościoła wrócił do stanu pierwotnego. Pomimo trudnych czasów sprowadzono nowe dzwony i piszczałki do organ.
Gdy w 1938 roku obchodzono uroczyście 150-sięcio lecie kościoła zborownicy cieszyli się, że wszystkie braki i potrzeby parafii zostały zaspokojone. Jednak ich radość znów nie mogła potrwać długo.
Oto fragment zapisków z pamiętnika ówczesnego proboszcza drogomyskiegoks. Jana Morcinka z 1945 roku. W styczniu zbliża się do Drogomyśla front. Maleje liczba uczestników nabożeństw. 4 lutego było na nabożeństwie kilkoro zaledwie ludzi. 11 lutego nie było nabożeństwa. 14 lutego o godz. 11oo wpada do fary pierwszy granat, zostaje uszkodzony kościół, szyby wypadają. Żołnierze grają na organach, niszczą je, zabierają świece z ołtarza. 16 lutego w kościele, na plebani już nie ma ani jednej szyby. 18 lutego z rodziną kościelnego i tercjana urządzam krótkie nabożeństwo w piwnicy. 20 lutego ogień huraganowy (artyleria) między Strumieniem, Drogomyślem i Pruchną. Tracę wszelką łączność z wioską. 21 lutego o godz. 17oorozkaz ewakuacyjny – do 12oo w nocy wioska musi być opuszczona. 26 marca o godz. 15oo runęła wieża kościoła. Od lutego do maja 1945 utrzymywał się tu front. Plebania w ruinie, kościół doszczętnie wypalony. Ostały się tylko grube, boczne mury. Nic nie zostało, nawet księgi metrykalne, zakopane w ziemi pod ołtarzem. Ruiny i zgliszcza domów i gospodarstw, zaminowane pola na byłej linii frontowej witały w maju 1945 roku powracających z ewakuacji z ks. Janem Morcinkiem na czele.
Przez półtora roku nabożeństwa odbywały się pod gołym niebem lub w częściowo ocalałej sali gospody. W 1946 roku, ku wielkiej radości, zbór otrzymał kościół – barak.
3 maja 1948 przystąpiono do odbudowy kościoła. Znów dzięki wielkiej ofiarności udało się to w stosunkowo krótkim czasie zrealizować. Uroczystość poświęcenia odbudowanego kościoła odbyła się 27 maja 1951 roku.
W odróżnieniu od pierwotnej swej postaci ma tylko jeden pawlacz. Nie odbudowano dużego ołtarza z postaciami czterech ewangelistów i amboną umiejscowioną centralnie nad ołtarzem.Drewniany powojenny ołtarz musiał być po latach zdemontowany i możemy oglądać ten projektu obecnego proboszcza ks. Karola Macury.