Pomnik Lutra został postawiony w 1911 roku na plantach miejskich. Początkowo miał stanąć na dzierżoniowskim rynku w miejsce figury św. Jana Nepomucena. Po roku 1945 pomnik został bezpowrotnie zniszczony. Obecnie po pomniku pozostały wyłącznie stare pocztówki i fotografie.
W 400. Rocznicę wystąpienia Marcina Lutra ewangelicy z Dzierżoniowa, zrzeszeni pod kierownictwem ks. Obsta wraz z jego pomocnikami – ks. Süßenbachem i ks. Marschem, postanowili uczcić to wielkie wydarzenie poprzez odsłonięcie pomnika reformatora.
Pomysł na pomnik, powstał wiele lat wcześniej, aby udało się zebrać potrzebne środki finansowe i posiadać gotowe projekty pomnika. Jednak ku zaskoczeniu parafian, środki finansowe na ten cel zostały bardzo szybko zebrane, tak, że dzierżoniowscy luteranie mogli odsłonić pomnik już podczas święta Reformacji w 1912 roku.
Z kilku projektów, został wybrany pomnik autorstwa P. Schulza (podobny do tego, który znajduje się przed kościołem zamkowym w Wittenberdze). Przedstawia on postać Marcina Lutra stojącego przed drzwiami kościelnymi z 95 tezami. Miejscem, w którym początkowo zaproponowano ustawić figurę reformatora był rynek miejski, gdzie stał posąg św. Jana Nepomucena, wystawiony przez katolickich mieszkańców miasta. Uzyskanie jednak tej lokalizacji nie było możliwe, ponieważ nasilający się ruch miejski to uniemożliwiał, tym bardziej, że pomnik Nepomucena miał zostać przeniesiony właśnie z tego względu na nowe miejsce.
Pruski garnizon wojskowy stacjonujący wówczas w mieście przenosił się do nowej siedziby i po likwidacji starych zabudowań powstał nowy wolny plac z deptakiem. Była to idealna lokalizacja do postawienia tam nowego pomnika. W tym miejscu 31 października 1912 roku został odsłonięty pomnik ks. Marcina Lutra. Co ciekawe, z pewnością w roku, 1917 gdy przypadła rocznica 400-lecia wystąpienia Lutra, z pewnością nie udało by się odsłonić pomnika, ze względu na Wielką Wojnę. Odsłonięcie było dużą uroczystością dla miasta, parafii, szkół oraz mieszkańców miasta.
Pomnik przetrwał I wojnę światową bez żadnych uszkodzeń. Niestety jego losy po II wojnie światowej nie są szczęśliwe. Tuż po wejściu armii radzieckiej pomnik stał na postumencie już bez głowy, która leżała niedaleko w trawniku. Kiedy ks. Bezzel udał się do starosty celem omówienia różnych spraw, poruszył też kwestię pomnika. Jednak okazała się, że wkrótce całą postać strącono z piedestału, a resztę zniszczyły czołgi czerwonoarmistów.
Opracowano na podstawie wspomnień Elsy Schütt i ks. Hellmuth’a Bunzel’a.